Jak wiele obcych słów, również Webmaster zagościł na dobre w języku polskim. Pojęcie to kojarzy się dzisiaj z osobą zajmującą się tworzeniem i rozwijaniem stron internetowych. Mnie kojarzy się ono jednak z czymś zupełnie innym…
Przypomina mi to sytuację, kiedy 16 osób, żywo dyskutując, próbowało stworzyć 9-metrową figurę geometryczną za pomocą kolorowych linek. Rzucili się z energią do pracy, ale po ok. 20 minutach - kiedy okazało się, że nie jest to tak proste, jak się wydawało - do zespołu zaczęła się wkradać frustracja i zniechęcenie. Niektóre osoby pogrążyły się w samotnych przemyśleniach, inne - równie uparcie jak bezskutecznie - próbowały połączyć odpowiednio linki, jeszcze inne (niewiele robiąc) pokrzykiwały: „Uda nam się! Musimy tylko współpracować!”
No właśnie – współpracować… Gdyby uczono nas w szkole nie tylko rywalizacji i porównywania się do innych, pewnie takie narzędzia szkoleniowe jak Webmaster nie byłyby tak bardzo potrzebne. Tymczasem na co dzień mamy do czynienia z zespołami, które nie potrafią się komunikować i są mało efektywne, działami firm, które zamiast współpracować tworzą przeciwne obozy, zespołami projektowymi, których skuteczność daleka jest od spektakularnej...
Podczas wykonywania zadania Webmaster widać wyraźnie jak komunikuje się zespół, jak dba o relacje i atmosferę pracy, jak poszczególne osoby biorą odpowiedzialność za wspólne zadania i jakie mają poczucie wpływu. Czyni to z Webmastera niezwykle uniwersalne ćwiczenie, które z powodzeniem stosuję podczas warsztatów z komunikacji, współpracy, przywództwa, budowania zespołu, czy zarządzania projektem. Nie bez znaczenia dla nas – trenerów pozostaje fakt, że Webmaster mieści się w jednej, wygodnej torbie a instrukcja dla uczestników składa się z dosłownie kilku zdań.
Wspomniany 16 osobowy zespół zakończył swoją pracę sukcesem. Kiedy już nic nie wychodziło, kolejne próby nie dawały rezultatu a frustracja przechodziła w apatię, młoda, niepozorna dziewczyna krzyknęła: „Mam! Wiem jak to zrobić!”. I znalazła w sobie wiarę i siłę, aby przekonać i pociągnąć za sobą pozostałe 15 osób.
Kiedy usiedliśmy, żeby przeanalizować wspólnie to doświadczenie, jedna z osób stwierdziła: „Tak jak w pracy – wiemy, że jako zespół gramy do jednej bramki, tylko coraz rzadziej zdajemy sobie sprawę gdzie jest ta bramka i jak wygląda…”
Autor: Michał Kubik
Trener, coach